„(…) W sprawnie funkcjonującym organizmie emocja ma bardzo krótki żywot. Pojawia się jako przelotna zmarszczka bądź fala na powierzchni mojego istnienia.
Lecz gdy nie jestem obecna w moim ciele, może ona trwać we mnie całymi dniami i tygodniami lub dołączyć do innych emocji o podobnej częstotliwości, które zrosły się w jedną całość (ciało bolesne).
Ciało bolesne, to pasożyt. Żyje ono we mnie od lat, karmiąc się moją energią, powodując choroby somatyczne – zatruwa mnie.
Kiedy emocja się już pojawi – skupiam się na jej odczuwaniu i przyglądam się, czy aby mój umysł nie czepia się kurczowo jakieś bolesnego schematu zachowań, obwiniania, użalania się nad sobą albo hołubionej urazy – czegoś, z czego emocja czerpie siłę. Jeśli tak jest, znaczy to, że wybaczyłam.
To takie nieprzebłaganie. Owo nieprzebłaganie skierowane bywa przeciwko innej osobie lub mnie samej, jego przedmiotem równie dobrze może się jednak stać dowolna sytuacja czy okoliczność- przeszła, teraźniejsza lub przyszła – z którą mój umysł uparcie nie chce się pogodzić. Mściwość może być wymierzona nawet przeciwko przyszłości. Jest wtedy wyrazem niezgody umysłu na niepewność – na to, że przyszłość w ostatecznym rozrachunku nie podlega jego władzy.
Przebaczyć, znaczy wyrzec się tego, o co mam żal, a więc przestać kurczowo się czepiać własnego rozżalenia. Następuje to automatycznie, gdy tylko uświadamiam sobie, że moje rozżalenie służy wyłącznie umacnianiu fałszywego poczucia „ja”. Przebaczyć, to zaniechać oporu wobec życia – pozwolić życiu, żeby samo się żyło za moim pośrednictwem. Inaczej, czeka mnie ból i cierpienie, wyraźne ograniczenie przepływu energii, a może i choroba somatyczna. Gdy szczerze wybaczę, odpuszczę, natychmiast odzyskuję własną moc, która dotąd była uwięziona w umyśle. Mściwość leży w samej naturze umysłu, ponieważ stworzone przez umysł fałszywe „ja”, czyli ego, nie może przetrwać bez walki i konfliktu. Umysł nie umie wybaczyć.
Jedynie ja potrafię wybaczyć. To ja staję się obecna. To ja wchodzę we własne ciało, to ja czuję wibrujący spokój i cichy bezruch, którym emanuje istnienie.”
Zaczerpnięte z „Potęgi teraźniejszości” E. Tolle
